Mam wiadomość dotyczącą mistrzostw. Dzisiaj miałem okazję rozegrać walkę z SpaceInvader'em. Ustaliliśmy, że spotkamy się o około godziny 3 GMT +1 na prywatnym serwerze...
Na początku ja i SpaceInvader postanowiliśmy zrobić sobie 3 rundy treningowe, aby przyzwyczaić się do tego rzadko spotykanego modu i sprawdzić swoje umiejętności...
1 runda treningowa - Wygrałem bez większych kłopotów.
2 runda treningowa - Wygrałem z drobnymi kłopotami.
3 runda treningowa - Przegrałem, ale po prostu miał farta.
Teraz przyszedł czas na prawdziwą walkę...
1 runda - Na początku rozwalałem go, wydawało się, że wygram, ale w jednej turze, drobne uchybienia spowodowały, że stało się to, czego nikt się nie spodziewał. Przegrałem.
Pomyślałem sobie... Przecież wcale nie jest taki dobry, dam rade, tylko muszę się postarać...
2 runda - W pierwszej turze trochę oberwałem, ale kontratakowałem, broniłem się jak lew... Spojrzałem na punkty, pomyślałem, "a co będzie, jeśli obaj przetrwamy do końca?".
On miał więcej punktów, musiałem coś zrobić. W jednej dobrze przemyślanej turze zyskałem przewagę punktową. Pomyślałem, "chyba wygram...", ale przyszedł moment,
że zacząłem upadać, lecz obie moje nogi były wolne, więc ustawiłem je tak, żeby jedna mnie podparła, a druga chwyciła jego nogę, i spróbowała go obrócić... Według ghosta, miałem się podeprzeć i postawić wroga w nie komfortowej sytuacji.
Zaufałem ghostowi, wcisnąłem spację... I wtedy, zdarzyło się coś, co w normalnej walce nie powinno się zdarzyć, prawa noga, chwytając wroga, złamała się w kolanie, nagle ogarnął mnie lęk przegranej, lecz Lunatyk bronił się nadzwyczajnie, wyciągnął prawą rękę z uścisku wroga i podparł się nią. Niestety to nic nie dało, tym razem złamał się łokieć.
Moją ostatnią nadzieją była lewa noga, ale po tych wszystkich niespodziewanych zdarzeniach, tylko pogorszyła moją sytuację, obróciłem się, u upadłem bezwładnie na ziemię. Był to przykry widok, gdyż powinienem był wygrać tym razem, ale jednak szczęście dopisało komu innemu...
SpaceInvader zaproponował mi ostatnią, trzecią rundę, abym mógł odzyskać honor, po tak pechowych przegranych. Zgodziłem się.
3 runda - Już na początku, czując, że ta walka nie jest już taka ważna, użyłem nowej kombinacji ruchów. Tym razem wygrałem, w tej rundzie nie miał nic do gadania, choć próbował się bronić. Stawiał zbyt mały opór, przed dyskwalifikacją roztrzaskałem niemal wszystkie jego kości, zemściłem się za to, że w poprzednich rundach miałem takiego pecha...
Skończyły się walki, uznaliśmy, że obaj walczyliśmy dobrze, a nawet można by powiedzieć, powinienem był wygrać. SpaceInvader powiedział, że skontaktuje się z adminem. Powiedział też, że w tym roku będzie miał okazję przebywać w Polsce na festiwalu Woodstock... Rozeszliśmy się w pokojowej atmosferze, ale szkoda, że tym razem szczęście górowało nad umiejętnościami...
Mam nadzieję, że wszystkim się podobało...
Last edited by Lunatyk; Aug 9, 2011 at 04:12 PM.