Ja dlatego mam komórkę i jestem praktycznie całodobowy
-----
Mam dla was świetny autentyk. Długi, ale warto:
Byłam na drobnych
zakupach w osiedlowym
sklepie razem zmoją 6-letnią córką.
Dodam, że robiąc
zakupy w tym sklepie
mamy pewien zwyczaj:
bierzemy koszyk,
zbieramy w drodze do
lodówek kilka
produktów, po które
nie będziemy się już
wracać na początek
sklepu, potem
kładziemy koszyczek
koło lodówek i krążymy
po sklepie za różnymi
rzeczami.
A gdy biorę jakiś
produkt córka leci
zanieść go do
koszyczka.
W ten sposób:
a) unikam targania za
sobą koszyczka, który z
każdą rzeczą robi się
coraz cięższy,
b) córka nie lata po
sklepie nudząc się,
brojąc i przeszkadzając
innym w zakupach -
tylko podejmuje
"wyzwania"pomagając
mi
za co potem
dostaje w nagrodę
łakocie.
Ją to bardzo bawi, a mi
umożliwia spokojne
oglądnięcie towarów.
Otóż w ten dzień
wchodząc do sklepu
córka wzięła koszyk, a ja
włożyłam do niego
wafle ryżowe, a córka
dołożyła małego
"Kubusia".
Stanęłam przy bułkach,
a córka tradycyjnie szła
zanieść koszyczek pod
jedną z chłodni.
Akurat pakowałam bułki
do woreczka, gdy
usłyszałam moje
dziecko, jak z kimś
rozmawia. Nie zdziwiło
mnie to, bo córka jest
bardzo towarzyska i
rozgadana,cała obsługa
sklepu ją zna i bardzo
lubi. Ale nagle dochodzi
do mnie treść tej
rozmowy.
Otóż jakaś starsza (koło
60-tki) kobieta mówi do
mojego dziecka:
- Dziecko,odłóż ten
koszyk, bo nie urośniesz
od tego dźwigania!!!
Córka na to:
- Ale mama mi
pozwoliła.
W tym momencie
podeszłam, myślałam,
że kobieta żartując
zaczepia moją małą. Ale
zobaczyłam jej wyraz
twarzy i od razu
wiedziałam, że mówi
całkiem serio. Jednak
próbując ratować
sytuację rzekłamz
uśmiechem:
- Spokojnie, ma tam
tylko lekkie rzeczy.
Miała tam tylko
wspomniane wafle
ryżowe i Kubusia 330ml.
Jednak kobieta w trosce
o moje uciśnione i
wykorzystywane dziecko
nie odpuściła. Zmierzyła
mnie najbardziej
pogardliwym
spojrzeniem jakim
ktokolwiek i
kiedykolwiek mnie
obdarzył, i powiedziała
znów do mojej córki:
- Dziecko biedne,
powiedz swojej
wyrodnej matce,żeby
sama sobie nosiła
koszyk, bo nie urośniesz
i będziesz miała garba.
Odłóż ten koszyk! - Po
czym rzuciła w moją
stronę - Przecież widzę,
że nosi w koszyku jakieś
słoiki, to nie jest lekkie!!!
Jak można tak dziecko
wykorzystywać i
poniżać.
Gdy to usłyszałam,
myślałam że zaraz ją
opluję.
Z natury jestem bardzo
spokojną osobą, która
prędzej przeprosi że
żyje, niż obrazi starszą
osobę. Jednak jestem
wyczulona na
komentarze odnośnie
mojego dziecka jak i
tego,jaką jestem matką
- działają na mnie jak
płachta na byka. Szybko
wypaliłam do kobiety:
- Niech panią nie
interesuje co robi moje
dziecko i zajmie się
swoimi sprawami,
proszę pilnować własnej
rodziny i tam robić takie
uwagi.
Odwróciłam się i
odeszłam.
Przed kasą zaczepił
mnie ochroniarz, który
zna mnie i moją rodzinę
bardzo dobrze i mówi
do mnie,że zaczepiła
go jakaś kobieta i
powiedziała mu, że
jakaś młoda gówniara
(wskazując palcem na
mnie) kazała swojemu
małemu dziecku
dźwigać ciężkie zakupy.
Więc pytam się go, co
zrobił, a on mówi:
- Powiedziałem, że ta
mała to zwykle
przerzuca ze mną
palety, ale dziś jest
zmęczona, bo pomagała
w kamieniołomach na
ochotnika.
Oceńcie!
Last edited by pizdu; May 5, 2011 at 01:24 AM.
Reason: <24 hour edit/bump