ło jezu, ło jezu...
człowieku, klinga w nos żeby się popłakał, a nie z butami na twarz wyskakujesz, choćby nie wiem jaka gnida to była trochę szacunku dla rywala.
mimo wszystko dobrym wyjściem są mocne kopnięcia na nogę wykroczną, koleś dostaje kilka kopów w jedno miejsce i odechciewa mu się skakanie. ewentualnie można uprzedzić fakt i naprawdę mocną bombę sprzedać na ryj zanim zdąży japę otworzyć, zwykle to wystarczy i nie trzeba się dalej produkować. a jak masz pałer w rękach to bić z otwartej, całkiem skuteczna metoda stosowana przez ochronę w pobliskiej dyskotece w celu ostudzenia zapędów co bardziej agresywnych imprezowiczów, śladów właściwie nie ma, a porządny liść niemalże wyrywa z butów. ;)