Ja chyba dołączyłem trzeciego dnia, jak oznajmia pismo, bodajże jako czwarty).
A co do tego co powiedział Norba: ja byłem gorszy. Jakiś czas głównie ja (chyba nie tylko w moim odczuciu, ale poprawcie mnie, jeśli się mylę) trzymałem ToP w kupie i przy życiu (na ile mogłem, a mogłem wiele, bo byłem na forum i ingame ok 16 godzin codziennie (kilka tygodni nolife mode on)), a potem jak już wiedziałem, że klan przeżyje (choć nie wiedziałem w jakim stanie), to wyparowałem na kilka miesięcy bez słowa, a jak już się pojawiłem, to nie miałem takiego posłuchu i musiałem ciężko pracować, żeby odzyskać szacunek i pozycję (bo pewnie gdyby nie to, to byłbym dziś jedynym liderem). Ale niczego nie żałuję, bo ToP jest w dobrych rękach i wiem, że nie muszę się o nic martwić (chociaż chętnie sam biorę na siebie odpowiedzialność).
Sorki, że z krótkiego tłumaczenia wyszło opowiadanie, ale tak mi się jakoś na sentymenty zebrało
.